środa, 11 listopada 2009





To był maj, pachniała Saska Kępa… - przynajmniej tak było, gdy pisałem tu ostatnio. Teraz to już jesień się konczy…



Dużo czasu minęło, sporo się wydarzyło. Żeby jeszcze na lepsze to by było ok, ale niestety nie. Chyba mam jakiegoś pecha w życiu. Ciągle ktoś lub coś mi rzuca kłody pod nogi.



Wiem… Kiedy zaczynałem tu cokolwiek pisać, miałem nie użalać się nad sobą, ale co ja mam k…a zrobić, jak wszystko idzie nie tak (jak chcę). Chyba w tym nawiasie sam sobie odpowiedziałem na pytanie. Może za dużo chcę?



W każdym bądź razie jednego jestem pewny: nie nadaję się do związków. Może za późno zacząłem próbować? Może przyzwyczaiłem się do siebie? Albo mam problem sam ze sobą… Chyba to ostatnie…



Chyba za dużo pytań…





Nie wiem po jaką cholerę ja piszę tego bloga…

3 komentarze:

Bart pisze...

A może warto spróbować tak: "chcę tego co jest, co się właśnie w moim życiu dzieje, chcę życia takim jakim jest a nie jakim wydaje się, że powinno być"?
Powiem coś wkurwiającego (przynajmniej mnie kiedyś wkurwiało) - będzie dobrze. Przyjmij na wiarę.

zapisek-geja.blog.pl pisze...

Ale była też piosenka tej samej Autorki "Jesień na Saskiej" ;)
A piszesz dla siebie, by wyrzucić to co w Tobie siedzi i bysmy my (czytelnicy) mogli trochę popodglądać Twoje życie...

Co do związków to może tylko za bardzo chcesz być w związku?
Może poczekaj nic na siłe, a wszystko ułozy sie samo?
Nie to nie jest umoralnianie - bo nie mam do tego prawa, to tylko takie mysli mi sie nasuneły po przeczytaniu notki

leonik pisze...

Witaj :) Chyba jestem w podobnej sytuacji - kiedyś myślałem, że szczytem szcześcia jest mężczyzna u boku z najprzystojniejszym wnętrzem, który po prostu będzie. Zawsze jednak czegoś było mi brak. Teraz żyję w samotności i prawdziwie jestem szczęśliwy. Swoją samotność postrzegam jako powołanie, a więc jak łatwo się domyślić patrzę teraz na życie przez pryzmat wiary :) pozdrawiam i życzę powodzenia :)